piątek, 11 listopada 2016

ROZDZIAŁ VI - WŁOCH UDAJĄCY ANGLIKA


Jak już wspomniałem, "Black Sunday" Mario Bavy okazał się sporym sukcesem za oceanem i kolejnym filmem na fali gotyckiego boomu. Ponieważ Roger Corman zaczynał adaptować prozę Edgara Allana Poe, AIP postanowiło wykorzystać okazję i stworzyć odpowiedź na film włoskiego reżysera.
W 1961 roku Roger Corman nakręcił "Studnię i wahadło",w której u boku Vincenta Price'a wystąpiła Barbara Steele w roli demonicznej famme fatale całkiem podobnej do tej z filmu Bavy.
Film rok później trafił do Włoch i okazał się niemałym sukcesem bowiem wydawał się bardzo... "włoski". Widownia pokochała motyw bohatera dręczonego przez traumy z dzieciństwa i ten na przestrzeni późniejszych lat był przez włoskie kino eksploatowany w przeróżnych produkcjach.

Odpowiedź spotkała się z kolejną odpowiedzią. Włoscy twórcy postanowili wykorzystać okazję i nakręcić własną gotycko-romantyczną opowieść grozy. Opowieść mającą imitować amerykańskie i brytyjskie produkcje, ale stworzoną specjalnie na rynek włoski.

Scenariusz do "La frusta e il corpo" ("Bicz i ciało") miał napisać Ernesto Gastaldi. Producenci odwiedzili go pewnego dnia, pokazali mu film Cormana, po czym powiedzieli tylko "Zrób coś podobnego".
Skrypt powstał we współpracy z Ugo Guerra i Luciano Martino. Wszyscy trzej scenarzyści mieli podpisać się pod scenariuszem angielskobrzmiącymi pseudonimami.

Bava dołączył do projektu natychmiast po skończeniu pracy nad "I Tre volti della paura". Został zaproszony przez swojego przyjaciela, którym był Ugo Guerra. Sam Gastaldi był pod ogromnym wrażeniem pracy włoskiego reżysera, między innymi nad "La Battaglia di Maratona", jednak obawiał się, że ich współpraca nie pójdzie tak gładko. Bava nigdy nie przykładał dużej wagi do scenariusza, był artystą bardziej wizualnym. O dziwo jednak postanowił w niezwykle wierny sposób wcielić w życie skrypt Gastaldiego. Nie zmieniał dialogów, pozwolił sobie tylko na zastosowanie innych efektów specjalnych, niż pierwotnie zamierzono.
Oczywiście, film miał być imitacją brytyjskiego horroru, więc początkowo Bava również miał wystąpić pod pseudonimem.

Film rozpoczyna się identycznie jak "Zagłada domu Usherów" i "Studnia i wahadło". Do gotyckiej posiadłości przybywa tajemniczy gość. Jest nim Kurt Menliff - okrutnik i sadysta, który swego czasu dla zabawy uwiódł córkę służącej, by zaraz potem porzucić ją, co skończyło się jej samobójstwem. Niegdyś wypędzony wraca, aby odzyskać swoje przywileje. Oczywiście, nikt z domowników nie jest zachwycony jego powrotem, w dodatku stara służąca wróży mu rychłą śmierć.
W międzyczasie młodszy brat Kurta - Christian żeni się z jego dawną kochanką Nevenką. Nevenka skrywa przed wszystkimi pewien sekret - jest masochistką i wciąż darzy uczuciem Kurta, który spełniał jej seksualne fantazje chłoszcząc ją biczem po plecach.

Menliff nie zostaje jednak w rodzinnej posiadłości na długo. Opuszcza ją w noc, po swoim powrocie, ale nie o własnych siłach, a w trumnie. Zostaje zamordowany w tajemniczych okolicznościach. Niestety na tym historia się nie kończy, gdyż Nevenka od tego czasu zaczyna widywać ducha zmarłego kochanka i przeczuwa, że ten pragnie się zemścić...

Główną rolę powierzono Christopherowi Lee, który w tym czasie mieszkał w Europie i był częstym bywalcem zarówno włoskich, jak i niemieckich produkcji. Z Bavą zdążył już spotkać się na planie "Ercole al centro della terra". Niestety opuścił Włochy przed postprodukcją, przez co nie mógł nagrać swoich kwestii i ostatecznie został zdubbingowany przez innego aktora.
"Christopher Lee zaimponował mi, bo widać było, że chłoszcze Daliah Lavi bardzo kompetentnie i z nieukrywaną radością."

Patologia w filmach Bavy nie jest wszak niczym nowym. W "Black Sunday" pojawił się wątek kazirodztwa, oczywiście w anglojęzycznej wersji wycięty. Z "La frusta e il corpo" było podobnie. Gdy film trafił na rynek amerykański został wykastrowany przez cenzorów poprzez usunięcie wątku masochizmu. Cenzorzy mieli także inny problem - nagie plecy aktorki. Przeciwko reżyserowi wszczęto nawet postępowanie karne, bowiem film został uznany za obsceniczny.

"La frusta e il corpo" jest uznawany za jeden z najlepszych i najbardziej romantycznych filmów Bavy. Choć inspiracje Cormanem widać jak na dłoni, całość, za sprawą wyrazistego stylu reżysera, staje się czymś unikalnym.
Duża część filmu dzieje się w nocy, co daje Bavie szansę na oświetlanie szarych scenografii wszystkimi odcieniami błękitu i zgniłą zielenią. Jest to prawdopodobnie najlepiej oświetlony film w jego dorobku. Każdy strumień światła wydaje się być dokładnie przemyślany i precyzyjnie wymierzony.
Za mrocznym klimatem idzie równie dobra historia. Wydaje mi się, że skojarzenia z prozą autora "Kruka" są całkowicie uzasadnione. Całość rozpoczyna się podobnie, jak u Cormana i widz myśli, że będzie mieć do czynienia z kolejnym ghost story, jednak z czasem wszystko staje się coraz bardziej niejednoznaczne, co więcej niektóre wątki zostają owiane tajemnicą do samego końca. Czy to obłęd? Czy to mściwi domownicy? A może jednak duchy?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz