niedziela, 30 października 2016

Flesh and Blood, part 1 (1922) reż. Irving Cummings


Powstało wiele filmów o zemście. "Flesh and Blood part 1" jest jednym z nich.
Zastanawiające dla mnie jest to "part 1". Z tego, co mi wiadomo film nie ma żadnych kontynuacji, co więcej prezentuje się jako zamknięta całość, więc... dlaczego?

Tak czy inaczej...
David Webster po 15 latach ucieka z więzienia. Pomaga mu w tym, władający Chinatown Li Fang. Webster zamierza zemścić się na Fletcherze Burtonie, który wrobił go w... cokolwiek to było. W międzyczasie, udając kalekę, stara się nawiązać kontakt ze swoją córką. Okazuje się, że jest ona zaręczona z synem Burtona - Tedem.

Jak na film o zemście "Flesh and Blood" jest bardzo nietypowe, bowiem motyw ten przez większość czasu jest odsunięty na dalszy plan.
Obserwować będziemy bohatera ukrywającego się przed policją i starającego się nawiązać ze swoja, niczego nieświadomą córką. Oczywiście, przedstawienie się jako ojciec nie wchodzi w grę.

Kreacja Chaneya w tym filmie jest bardzo subtelna i delikatna. Widzimy jego smutną twarz, ale nigdy nie wybucha on emocjami, jest o wiele bardziej spokojny.

"Flesh and Blood" nie każdemu przypadnie do gustu. To prosty dramat (z naciskiem na to "prosty"), powolny, spokojny, ale nie nużący. Seans minął mi całkiem szybko, choć na pewno parę osób by to wszystko znudziło.
To w gruncie rzeczy kino mocno już archaiczne. Bez emocjonalnej tragedii, bez jakiegokolwiek napięcia, nawet na swój sposób przewidywalne. Nie sądzę, by komukolwiek zapadło w pamięć.
Można obejrzeć dla relaksu... i chyba tyle.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz