środa, 7 września 2016

Xtro II: Second Encounter (1990) reż. Harry Bromley Davenport


Od miłości do nienawiści jest tylko jeden krok.
Od klasyka do paździerza jest tylko dwójka w tytule.
Lista kuriozalnych sequeli jest bezkresna, każdy coś by tu wymienił. "Nieśmiertelny II", "Skowyt II", "Koszmar z ulicy Wiązów II", "Mucha II"...
Ja do tego łańcuszka dorzucam jeszcze "Xtro II: The Second Encounter", film, który powstał tylko dlatego, że reżyser, Harry Bromley Davenport potrzebował pieniędzy, a nie mógł w żaden sposób nawiązać do swojego pierwszego "Xtro" bardziej niż poprzez sam tytuł. Przyznał się do tego wszystkiego w jednym z wywiadów, plus sam nazwał swoje dzieło kupą gówna.

W podziemnym laboratorium z najgłupszym systemem zabezpieczeń w historii prowadzone są prace nad urządzeniem przenoszącym do innego wymiaru. Trójka badaczy przechodzi przez ustrojstwo i zaczynają się problemy. Wraca tylko jedna kobitka, z której klatki piersiowej wydostaje się obca forma życia, która później ukrywa się w kanałach wentylacyjnych.
Na ratunek wszystkim przychodzi doktor Shepherd, grany przez Jana-Michaela Vincenta. Facet o aparycji, imieniu i charakterze typowego twardziela jest tutaj naukowcem i pomysłodawcą całego projektu. I my mamy to wziąć na poważnie.


Ale to nie jest największym problemem "Xtro II". Problemem jest to, jak dużo zrzyna on z "Obcego". Od strony wizualnej po całe sceny. Pojawia się grupka żołnierzy, z czego jeden ma polsko brzmiące nazwisko.

Sam potworek jest jednak zadziwiający. Jest on wielki jak góra, powolny jak ślimak, a jednak daje rade zmieścić się w wąskich kanalikach wentylacyjnych i nikt za cholerę nie może go zauważyć, a tym bardziej trafić stojąc tuż przed nim.
Rezultatem wszystkich debilizmów jest całkowity brak napięcia, a ten z kolei obnaża brak jakiejkolwiek konkretnej akcji. Bohaterowie gadają, biegają, strzelają, drą ryje i nic z tego nie wynika.
Jestem kilka minut po seansie, a nie jestem w stanie przypomnieć sobie dokładnie co się w tym filmie działo.

Pomysłu brak, nudy w chuj, aktorsko - chłam, muzyka to żart... "Xtro II" nie jest nawet zabawne. To męczące, nędzne filmidło, nie mające nic wspólnego z oryginałem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz