sobota, 17 września 2016

The Howling / Skowyt (1981) reż. Joe Dante


Stwierdzenie, że jest bardzo mało dobrych filmów i Wilkołakach nie będzie należało do odkrywczych.
"The Howling" jest tym udanym, aczkolwiek nie pozbawionym wad.

Dziennikarka Karen White współpracuje z policją w celu złapania psychopatycznego mordercy - Eddiego Quista. Obława kończy się zabiciem pomyleńca, ale dla Karen koszmar się nie kończy. Traumatyczne przeżycia dręczą ją w snach.
W końcu daje się namówić na wyjazd do kolonii prowadzonej przez dra. George'a Waggnera. Kolonia skrywa jednak mroczną tajemnicę i wkrótce Karen znów stanie z Eddiem twarzą w twarz...

Joe Dante zawsze był fanem klasycznych monster movies Universala. Tak samo był fanem różnorakich b-klasowych pierdółek z lat 50tych. I "The Howling"który trafi do tych widzów, którzy dzielą te zainteresowania.
Wilkołaki, srebrne kule, kłęby sztucznej mgły, a nawet imiona niektórych bohaterów pokazują, że mamy do czynienia z listem miłosnym do klasyków z lat 30stych w oprawie kina klasy B lat 80tych.
Grany przez Patricka MacNee George Waggner nosi imię reżysera oryginalnego "The Wolf Man". Fragmenty tego filmu (oraz samo zdjęcie Lona Chaneya Jra.) pojawiają się tu zresztą kilkukrotnie.


Jedną z pomniejszych ról gra tutaj sam John Carradine. Jego postać ma na imię Erle Kenton. Erle C. Kenton pracował dla wytwórni Universal i nakręcił m. i. "Ducha Frankensteina", "Dom Frankensteina", "Dom Draculi" i "Wyspę doktora Moreau". Sam Carradine wystąpił w niektórych z nich.

Muzyka Pino Donaggio na pierwszy rzut oka wcale nie brzmi horrorowo. To bardziej delikatne, romantyczne kompozycje, choć czasem zarzucają czymś "ostrzejszym". A to gdzieś w uszy wpadnie odgłos syntezatora, nawet znajdzie się miejsce dla starych dobrych organów.

Zarzucić filmowi mogę, że w pewnych miejscach potrafi zawiać nudą. Początek jest niezwykle klimatyczny - noc, środek miasta, neony... później, gdy przenosimy się do kolonii akcja rozwija się bardzo, bardzo powoli.


Ale, jeśli przetrwacie pierwszą połowę to pozostanie wam się zachwycać rewelacyjnymi efektami specjalnymi. Gdy Wilkołaki pojawiają się w pełnej krasie to wyglądają nieziemsko. Tak samo jest z ich transformacjami.
Trudno nie wspomnieć o pewnej kultowej scenie, w której para uprawia ze sobą seks w lesie i w trakcie zaczynają zmieniać się w wilkołaki. Symboliczne, klimatyczne - piękne.

Nie mamy tu do czynienia z jakąś dobrą historią, ale nie zmienia to faktu, że film Dantego ma swoje dobre momenty. Pod względem klimatu, charakteryzacji, masy smaczków, potrafi zachwycić każdego miłośnika gatunku, ale może być rozczarowujący dla całej reszty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz