piątek, 2 września 2016

The Devil Bat (1940) reż. Jean Yarbrough


Lata 40ste były okresem wysypu filmów o szalonych naukowcach i ich jeszcze bardziej szalonych eksperymentach. Różne kuriozalne pomysły chodziły wówczas filmowcom po głowach.

"The Devil Bat" to historia chemika zajmującego się produkcją perfum. Czuje się on oszukany przez dwie współpracujące z nim rodziny, bo podczas gdy oni bogacą się na jego pomysłach, on ze swojej pracy nie ma praktycznie niczego. Dzięki impulsom elektrycznym udaje mu się zmutować nietoperze do olbrzymich rozmiarów. Następnie wynajduje płyn po goleniu o zapachu wabiącym owe potwory, po czym daje go na przetestowanie członkom obu rodzin.

Fabularnie film jest typowy dla okresu, w którym powstał. Bela Lugosi gra tutaj owego szalonego doktora, bo któż inny miałby przewodzić wielkim nietoperzom, jeśli nie Dracula we własnej osobie. Jako czarny charakter sprawdza się całkiem nieźle, choć nie jest to szczyt jego możliwości.

Przeciwko niemu stanie dwóch dziennikarzy, którzy będą starali się całą sprawę rozwikłać. Obaj główni bohaterowie są całkiem sympatyczni i to właśnie dzięki nim (i Lugosiemu) widz ma ochotę zostać przy ekranie.

Na plus można zaliczyć uroczy klimat kina klasy B tamtych lat. Jest mrocznie, ale z lekka przerysowanie i tandetnie. Latające kukiełki atakują ludzi.
Nie jestem pewny, czy film podchodzi pod kino noir, ale te wszystkie cienie bez wątpienia robią robotę przy budowaniu atmosfery.

"Devil Bat" jest filmem niezłym. Jako czysta rozrywka się sprawdza, choć nie jest to dzieło zapadające w pamięć. Ot jedna z wielu pierdółek w jakich Lugosi był zmuszony zagrać, ale trzyma pewien poziom.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz