piątek, 2 września 2016

Człowiek z blizną (1932) reż. Howard Hawks


"Człowiek z blizną" Howarda Hawksa klasyk kina gangsterskiego, który swego czasu był bardzo odważny i kontrowersyjny. Po latach, uważam, że zestarzał się mocno i zostaje w tyle za remakiem DePalmy, "Białym żarem", czy innymi późniejszymi filmami gangsterskimi.

Bohaterem jest młody gangster Tony Camonte. Wraz ze swym przyjacielem Rinaldo należą do gangu Johnny'ego Lovo. Camonte zabiega o to, aby pozbawić przywódcę jego pozycji i zająć jego miejsce. Doprowadza to do wojny gangów, ale Tony osiąga swój cel.

Zacznijmy od rzeczy najważniejszej - od bohatera.
Paul Muni w roli Tony'ego wypadł niesamowicie, kreując pełną sprzeczności postać, którą w jednej scenie będziemy kochać, a w drugiej nienawidzić.
Oczywiście, wspina się on powoli na szczyt, by z hukiem spaść na samo dno, pokazując przy tym jak żałosnym typem naprawdę jest.
Camonte jest także chorobliwie zazdrosny o swoją młodszą siostrę, która w końcu pójdzie w jego ślady.

Film ma dobrze skonstruowane postacie i wątek dramatu, który byłby naprawdę świetny, gdyby nie przysłoniło go... strzelanie. "Człowiek z blizną" trwa raptem 89 minut i mógłby trwać dłużej.
Reżyser zbyt wielką wagę przyłożył do akcji i brutalności, w efekcie warstwa fabularna chwilami wypada blado, a wystrzały i sceny akcji mnożą się. Nie jest to nic dobrego, bo chwilami odnosiłem wrażenie, jakby film gdzieś się z tym wszystkim śpieszył.

Duszny, mroczny klimat noir jest tu odczuwalny wszędzie. Film pełen jest strzelanin, brutalności i przemocy. Aby zmylić cenzurę Hawks wstawił idiotyczną, poprawną politycznie i łopatologiczną czołówkę - "A ty co z tym zrobisz?". Dziś wywołać może salwę śmiechu, ale wówczas była po prostu potrzebna, by film trafił do dystrybucji w kinach.

Jeśli chodzi o resztę aktorów, każdy spisał się dobrze. Warto wspomnieć Borisa Karloffa w jednej z drugoplanowych ról.

"Człowiek z blizną" to wciąż dobre kino sensacyjne, nieco archaiczne, które mogło być czymś więcej. Warto, choćby dla samego Muniego.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz