środa, 28 września 2016

Scanner Cop (1994) reż. Pierre David

"Skanerzy" w jakiś sposób przetrwali sequele Duguaya. Producent tych filmów, Perre David w 1994 roku postanowił nakręcić spin-off dziejący się w świecie zamieszkałym przez Skanerów.

Ojciec małego Samuela Staziaka przez swoje telepatyczne zdolności stoczył się na dno. Pewnego dnia, gdy w szale rozwalał własne mieszkanie, zostaje zastrzelony przez dwóch policjantów. Młody Samuel trafia pod opiekę jednego z nich, a 15 lat później sam zostaje stróżem prawa.
Pierwsza sprawa jaką otrzyma dotyczy ataków na policjantów, dokonywanych przez kompletnie przypadkowe osoby. Każdy z napastników natychmiast wpadł w katatonię. Sam będzie musiał odłożyć leki i użyć swoich telepatycznych zdolności, żeby znaleźć sprawcę... ale musi uważać, żeby samemu przy okazji nie oszaleć.

Do "Scanner Cop" najlepiej jest podejść z dystansem jak do byle jakiej B-klasowej pierdółki... bo tym właśnie ten film jest. Od aktorstwa, po gumowe efekty specjalne.
Daniel Quinn w głównej roli jest w porządku, jego postać da się polubić, jednak gdy przychodzi czas skanowania... wtedy robi miny jakby walczył z ostrym zatwardzeniem.
Swoją drogą, skanowaniu towarzyszy pewien bardzo irytujący dźwięk. Jest go całkiem dużo i wrażliwsze osoby może od niego rozboleć głowa.
Po drugiej stronie barykady mamy villaina granego przez Richarda Lyncha i był to dobry wybór bo... to Richard Lynch.

Fabułka bzdurna, ale nie nudzi, a nawet intryguje. "Scanner Cop" to thriller, kryminał i horror klasy B, wymieszane ze sobą. Na to ostatnie twórcy położyli największy nacisk, przez co dostajemy kilka "szalonych" scenek.
Po drodze do koszyka wpadło też kilka mniejszych/większych głupotek, na przykład skanowanie dawało bohaterowi różne, absurdalne umiejętności, a nasz villain dysponuje kryjówką na miarę Bondowego złoczyńcy.
Staziak skanując umierająca asystentkę złego Lyncha trafia za nią do.... Piekła i tam rozpierdala jej łeb. Naprawdę.

Tak, czy inaczej na seansie "Scanner Cop" można się dobrze bawić. To już coś kompletnie odmiennego od klasyka Cronenberga, dlatego też fani powinno nabrać mocnego dystansu. Zwolennicy niskobudżetowych starych, pierdółkowatych horrorków powinni być usatysfakcjonowani.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz