niedziela, 18 września 2016

Opowieść o wampirze (1992) reż. Shimako Sato


Cóż mogę rzec o tym filmie? Julian Sands jako cholerny wampir! Na ten genialny pomysł nikt przedtem ani później nie wpadł.

Mąż Ann ginie w wypadku samochodowych. Niespodziewanie dostaje ona pracę w bibliotece, gdzie poznaje ekscentrycznego Alexa. Alex jest wampirem, tęskniącym za swoją zaginioną miłością.
Ann okazuje się być bardzo do niej podobna i Alex z miejsca zaczyna wariować na jej punkcie. Z czasem wychodzi na jaw, że spotkanie tej dwójki wcale nie było przypadkowe.

"Opowieść o wampirze" miała pecha, bo dystrybutorzy nie wiedzieli jak ją sprzedać. Na VHSie wydana została jako "Warlock 3", czyli jako trzecia odsłona "Czarnoksiężnika", w którym również Sands grał.

Jest to film, w który albo się wciągniecie od razu, albo nie dotrwacie nawet do połowy.
Pierwsze, co się rzuca w oczy to to, że "Opowieść..." nie miała dużego budżetu. Przypomina tanią telewizyjną produkcję. Większość zdjęć jest statyczna i "ciasna", nie mamy zbyt dużego oglądu na scenografię.


Nie znaczy to jednak, że film odpuszcza sobie budowanie klimatu. Niektóre ujęcia wyglądają nawet niczego sobie. Dostajemy ładne oświetlenie, czy unoszący się dym.
Jak na porządny film o wampirach jest w nim nutka gotyku, romantyzmu i onirycznej atmosfery. Oczywiście, wszystko odbywa się w bardzo powolnym, sennym tempie.
Poza tym, każdy film, który przywołuje wiersz Edgara Allana Poe staje się dla mnie automatycznie zajebisty.

Historia sama w sobie jest w porządku, choć przelotnie zdarzają się dziury i głupio brzmiące dialogi. Postacie czasami zachowują się w sposób naiwny, przez co mogą tracić wiarygodność. Postać Alexa jest dziwaczna, miejscami wręcz zbyt dziwaczna. Zalicza kilka niezręcznych momentów, chociaż... on miał chyba być takim creepy, niezrównoważonym gościem i jest to też uzasadnione.

Jedyne co psuje odbiór całości to montaż. Czasem zbyt szybko przechodzimy od sceny do sceny, trafiamy do jednego miejsca na kilka sekund, a zaraz potem je opuszczamy. Niektóre sceny są urywane w niewłaściwych momentach. To wszystko ujmuje im dramatyczności i wysysa z nich emocje.

Jest to film bardzo skromny, z wolnym tempem i z kilkoma sporadycznie występującymi zgrzytami. Dla mnie, fana tanioszki, film był dobry i miał swój smak, ale dla kogoś nieprzyzwyczajonego może być ciężko wytrwać do końca. Nie jest to nic mrocznego, ale zdecydowanie ma swój klimat, odrobinę poetyckości i można się przy nim zrelaksować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz