niedziela, 18 września 2016

Czarownice (1922) reż. Benjamin Christensen


Dokumentalizowane horrory były swego czasu bardzo popularne. Konwencja ta jest jednak starsza niż się wszystkim wydaje. Narodziła się już w epoce kina niemego, a jej twórcą był Benjamin Christensen.

"Haxan", albo "Czarownice" swoją narracją przypomina wykład. Rozpoczyna się od pokazania jak kształtowały się wierzenia ludzi na przestrzeni wieków, na przykładzie wyobrażenia o wszechświecie.
Później zatrzymujemy się w średniowieczu i film opowiada nam o tytułowych czarownicach - jak wyglądały sabaty, i tak dalej. Jest to przedstawienie bardzo szczegółowe, przez co widza nie może nie uderzyć płynący z nich absurd. Mi najbardziej zapadło w pamięć całowanie diabelskich zadów.

Christensen między kolejnymi opisami prezentuje widzom obrazy, ryciny i modele, aby później zebrać wszystko do kupy w segmentach fabularnych.

Następnym naszym przystankiem jest proces przeciwko starszej pani, która została posądzona o bycie wiedźmą. Ukazana nam zostaje powierzchowność duchownych, którzy chętniej uwierzą młodej, pięknej kobiecie, aniżeli biednej staruszce.
Później, zaprezentowane nam zostają narzędzia tortur, które służyły do wymuszania zeznań i przyznania się do winy, z małą demonstracją ich działania.
Nie ukrywam, zapiera to dech w piersiach.

Sami duchowni pokazani są tutaj jako bezduszni hipokryci, którzy szerzą paranoję nie tylko pośród ludzi, ale też między sobą. Nie palili na stosie czarownic i opętanych, a jedynie chore psychicznie kobiety.
Jako ukoronowanie całości, dostajemy scenki przedstawiające współczesny przypadek histerii i kleptomanii.

Nic dziwnego, że film poszedł pod cenzurę. Przedstawiane nam ryciny i obrazy pełne są drastycznych scen i nagości.
Segmenty fabularne są pięknie sfotografowane i niezwykle klimatyczne. Charakteryzacje diabłów - imponujące. Co więcej, film nie boi się naturalizmu.

Niektórych może śmieszyć wizerunek diabła, latającego z wywalonym językiem, ale takie kiczowate i naiwne elementy były w końcu częścią dawnych wierzeń. Dla mnie "Czarownice" to studium tego jak zmieniało się spojrzenie ludzi na świat, a wiara chrześcijańska jest tylko przykładem. Przebyliśmy długą drogę od strachu przed diabłami, po diagnozowanie chorób i zaburzeń psychicznych.
To nie tylko oryginalna pozycja sama w sobie, ale też ciekawa lekcja historii - wzór dla filmów o podobnej tematyce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz