poniedziałek, 19 września 2016
Nieśmiertelny II (1991) reż. Russell Mulcahy
Pisanie recenzji "Nieśmiertelnego 2" nie będzie niczym oryginalnym. Mówimy w końcu o jednym z najgorszych sequeli w historii... jeśli nie najgorszym.
W roku 1999 warstwa ozonowa Ziemi zaczyna znikać, przez co promieniowanie słoneczne staje się zabójcze. Connor McLeod po otrzymaniu Nagrody wykorzystuje wiedzę największych naukowców świata by stworzyć tarczę ochronną i pogrąża Ziemię w stanie wiecznej nocy.
W roku 2035, jako starzec, Connor przypomina sobie swoje PRAWDZIWE pochodzenie. Przypomina sobie jak był buntownikiem w Odległej Przeszłości, wygnanym w przyszłość wraz z innymi rebeliantami... i tak zaczęła się walka nieśmiertelnych.
Ramirez też tam był! Ale o tym troszkę później...
Oto i największy grzech "Nieśmiertelnego 2" - wypierdolenie wszystkich "zasad" poprzedniego filmu do kosza i zastąpienie ich... TYM.
Nieśmiertelni rodzili się w różnych epokach. Nie byli zsyłani. Mieli rodziny. Poza tym, czemu McLeod i Ramirez nie poznają się w średniowieczu, skoro byli bojownikami o wolność w Odległej Przeszłości i brali udział w tym dziwacznym rytuale?
Ale to jeszcze nic. To, co teraz opisałem to wersja z wersji reżyserskiej, tzw. "Renegade Cut". W kinowej wersji "Nieśmiertelnego 2" (okropnie zmontowanej i dostępnej jedynie na kasetach VHS) nieśmiertelni byli przybyszami z planety Zeist! Byli kosmitami!
Tak, czy siak - główny wątek obraca się wokół tego, że warstwa ozonowa się już zregenerowała i tarcza ochronna nie jest potrzebna. Ale zła korporacja nie chce jej wyłączyć, więc McLeod będzie musiał ich powstrzymać.
Z Odległej Przeszłości, albo planety Zeist przybędzie dawny wróg McLeoda, generał Katana, aby go zabić bo... chyba mu się nudziło.
Pomijając gwałt na oryginale, "Nieśmiertelny 2" nie ma sensu nawet jako film sam w sobie.
Czarny charakter - generał Katana jest jest kompletnym idiotą, a jego motywacje nie są wytłumaczone w żaden sposób.
Żeby było śmieszniej, film sam tę lukę fabularną wytyka i to dwukrotnie.
Akcja dzieje się w cyberpunkowej, dystopijnej przyszłości. Miasto jest kiczowatą krzyżówką "Mad Maxa" z "Łowcą Androidów" z kilkoma surrealistycznie głupimi rzeczami. Film instruktażowy w samolocie to najlepszy przykład. Wiem, że miał to być akcent komediowy, ale w praktyce jest... chory!
Christopher Lambert zgodził się zagrać w tym filmie pod warunkiem, że Sean Connery także powróci. Jako, że nie ma rzeczy niemożliwych, scenarzyści jakoś postać Ramireza wskrzesili i gdzieś tam w ten bajzel upchnęli. I widać jak wymuszone to jest, bo nie robi on absolutnie nic użytecznego. Baa, poświęca się przy pierwszej okazji zamieniając się w ekstremalnie głupią deus ex machinę.
Fabularnie to kompletna katastrofa... ale czy jest w tym filmie coś dobrego?
No właśnie... nie bardzo.
W scenografiach nie ma w nich nic oryginalnego. Trochę "Batmana" Burtona, trochę wspomnianych "Mad Maxa" i "Łowcy Androidów". Robią wrażenie jakością wykonania, Mulcahy bawi się oświetleniem i cieniami... ale nic poza tym.
Lambert i Connery mają ewidentną radochę ze spotkania się po raz kolejny.
Michael Ironside jako Katana też jest odpowiednio przerysowany, kiczowaty i, nawet jeśli ma być tylko podróbką Kurgana, zdobył moją sympatię i to pomimo tego jak okropnie była jego postać pisana.
Pierwszy "Nieśmiertelny" nie zostawiał żadnego miejsca na kontynuację. I nikt nie chciał jej nawet robić. Została ona w całości wymuszona przez studio. Sam Mulcahy rozważał przybranie pseudonimu Alan Smithee, zresztą na pewnym etapie produkcji został kompletnie odsunięty od projektu.
Z tego, co mi wiadomo "Nieśmiertelny 2" nie miał nawet jednego scenariusza. Było kilka jego wersji i miano w trakcie wybierać jeden z kilku wariantów.
"Nieśmiertelnego II" obejrzałem po raz pierwszy mając te 13-14 lat i wtedy podobał mi się. Nieśmiertelni walczący w jakiejś dystopijnej metropolii przyszłości to pomysł, który przypadł mi do gustu.
Dziś... nadal cholernie ten koszmarek lubię. To moje absolutne Guilty Pleasure.
Za co go lubię? Szczerze... sam nie wiem. Po prostu dobrze mi się go ogląda.
Fani chcieli godnego sequela. Mulcashy chyba też, bo na przestrzeni lat starał się "dwójkę" jakoś ratować. Po tym jak zmasakrowana została wersja kinowa, przemontować film i wypuścił wspomniany przeze mnie "Renegade cut".
Jakiś czas temu na blu-ray wyszła edycja specjalna z poprawionymi efektami specjalnymi.
Jak na najgorszy sequel w historii kina, "Nieśmiertelny 2" został obdarzony niezwykła opieką.
Szacunek się należy dla tych, którzy starali się ten paździerz uczynić dobrym filmem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz