środa, 28 września 2016
Nierozłączni (1988) reż. David Cronenberg
Po sukcesie "Skanerów", "Muchy" i "Videodromu", Cronenberg postanowił wykonać obrót o 180 stopni i mocować się z zupełnie innym gatunkiem kina. W rezultacie zaserwował subtelny film psychologiczny jakim są "Nierozłączni".
Film opowiada historię bliźniaków - Elliota i Beverly'ego Mantle'ów. Obaj pracują jako ginekolodzy. Przez większość czasu zdają się oni być swoimi przeciwieństwami, jednak łączy ich specyficzna, nierozrywalna więź. Dzielą się oni dosłownie wszystkim, a że są nie do odróżnienia, czasami zastępują siebie nawzajem w różnych sprawach.
Pewnego dnia do ich kliniki przychodzi aktorka Claire Niveau. Okazuje się, że nigdy nie będzie mogła mieć dzieci, z powodu rzadkiej mutacji. Czuje ona przez to, że nigdy nie będzie prawdziwą kobietą. Że nic po niej nie pozostanie.
Elliot podając się za Beverly'ego podrywa Claire i idzie z nią do łóżka, aby ostatecznie oddać ją swojemu bratu. Beverly faktycznie zakochuje się w kobiecie i postanawia zacząć żyć własnym życiem. Jednak odejście od brata nie jest wcale takie proste, wręcz doprowadza go to do załamania. Beverly walczy z samym sobą, z jednej strony uzależniony od brata, z drugiej szczerze zakochany. Pewnego dnia odnosi on wrażenie, że Claire go zdradza, co już zupełnie ciągnie go na dno.
Zacznę od typowo technicznego zagadnienia. Stylistyka filmu opiera się na wykorzystywaniu niebieskiego koloru w każdym odcieniu. Gdy jest noc, wszystko oświetlone jest na niebiesko. Niemal każde pomieszczenie zdominowane jest przez ten, lub inne zimne kolory. Niezwykle potęguje to przygnębiający ton całości.
Mimo zmiany gatunku filmowego, Cronenberg wciąż okrasza swój film cielesnością, odnosi się do deformacji i syjamskich bliźniąt - bo o takich właśnie ten film jest... tyle, że bracia Mantle nie są zrośnięci ciałem, lecz duszą i umysłem.
Gdy Beverly zaczyna staczać się na dno Elliot opiekuje się nim, lecz przy tym sam, jakby w geście solidarności, doprowadza się do tego samego stanu. Z każdą kolejną minutą różnice charakteru między braćmi zacierają się.
W tle mamy rozmaite leki, faszerowanie się tabletkami, narkotyki i całą resztę. Claire jest uzależniona od leków. Beverly uzależnia się od narkotyków. Lekarstwa, które mają nam pomagać i nas leczyć ostatecznie uzależniają nas od siebie, zatruwają i wyniszczają zarówno ciało jak i umysł.
"Nierozłączni" to film niezwykle subtelny, a zarazem potrafiący zdruzgotać widza. Duch destruktywności, jak w innych filmach Cronenberga, jest tutaj wszechobecny. Pojawia się tu też masa symboliki.
Jednak swój sukces film zawdzięcza Jeremy'emu Ironsowi, który wcielił się w role obu bliźniaków.
Kanadyjczyk minimalizuje tutaj makabrę i kreuje coś zupełnie nowego w swojej filmografii. Nie rezygnuje jednak z innych charakterystycznych dla siebie cech. "Nierozłączni" szokują, przygnębiają, zostawiają z refleksją i wwiercają się w pamięć.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz