poniedziałek, 5 września 2016
Doktor Jekyll i pan Hyde (1920) reż. John S. Robertson
Podczas gdy kino ekspresjonistyczne rozwijało się w najlepsze, zachodni twórcy nie chcieli być gorsi i w 1920 roku nakręcili pierwszą pełnoprawną adaptację powieści Roberta Louisa Stevensona, czyli "Doktora Jekylla i Pana Hyde'a".
Henry Jekyll to lekarz, filantrop, który swoje życie poświęca leczeniu biednych. Jego postawa jest wyśmiewana przez jego starszych kolegów. Pewnego dnia, ojciec Millicent - narzeczonej Jekylla zabiera go do jednego z barów, by pokazać mu świat pokusy i przyjemności. Sugeruje, że każdy człowiek posiada dwie natury, dobrą i złą. Zaintrygowany tymi słowami Jekyll dopuszcza się eksperymentu, który rozdzieli w nim te natury.
O historii brytyjskiego dżentelmena, który chcąc uchronić duszę przed swoją mroczna stroną, zostaje przez nią zdominowany, każdy chociaż słyszał. Ten film był dla mnie pierwszym faktycznym kontaktem z nią.
Początkowo oczekiwałem czegoś w stylu niemieckiego ekspresjonizmu, otrzymałem jednak piękne, gotyckie kino grozy. Wiktoriański Londyn jest pełen brudu i paskudnych spelun, a pan doktor obowiązkowo ma czaszkę na swoim biurku.
John Barrymoore odgrywa obie role i jest rewelacyjny, zwłaszcza jako Hyde. Potrafi być zły, przerysowany, dziki i czerpać z tego przyjemność. Jego charakteryzacja również zasługuje na uznanie. Im silniejszy staje się Hyde, tym bardziej jego wygląd robi się prymitywny.
Sam Jekyll jest potwornie bezbarwny. Barrymoore nie ma tu za dużo do grania, bo jego postaci brakuje charakteru.
Film jednak wydał mi się zbyt grzeczny.
Rozumiem, że skupia się bardziej na wewnętrznym konflikcie, mającym miejsce w głowie bohatera, ale można było pozwolić sobie na ciut więcej.
Jekyll spotyka w jednej ze spelun młodą tancerkę i staje przed pokusą. Scena ta jest całkiem krótka, a zaloty dziewczyny zdają się nie robić na nim większego wrażenia. Hyde uwodzi ją później, ale ich relacja nie zostaje za bardzo przybliżona.
Mimo to, warto "Jekyllowi i Hyde'owi" dać szanse.
Hyde kradnie cały film dla siebie, a klimat jest zniewalający.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz