poniedziałek, 29 sierpnia 2016
Suspiria (1977) reż. Dario Argento
Na przestrzeni lat 60-80 Włoscy twórcy praktykowali dość specyficzny sposób kręcenia horrorów. Fabularnie były one pokręcone, absurdalne i pozbawione sensu. Wszystko to jednak było tylko pretekstem do budowania odrealnionej, onirycznej atmosfery ocierającej się mocno o senny koszmar i raczenia widza brutalnym i groteskowym gore.
To dość ogólny opis, ale na chwilę obecną wystarczający. Jednym z najbardziej znanych włoskich reżyserów kina grozy jest Dario Argento i przyjrzymy się teraz jednemu z jego najbardziej rozpoznawalnych filmów.
Bohaterką "Suspirii" jest Suzy Bannion. Przybywa ona późnym wieczorem do Freiburga, by kształcić się w najlepszej szkole tańca w Europie. Na miejscu widzi wybiegającą z budynku przerażoną dziewczynę i ostatecznie nie dostaje się do środka. Gdy stawia się w szkole następnego dnia dowiaduje się ,że owa dziewczyna została zamordowana.
Niedługo potem wokół Suzy zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Pewne jest jedno - nauczyciele coś ukrywają. Wraz z pomocą nowo poznanej przyjaciółki Sary, dziewczyna próbuje rozgryźć tajemnicę szkoły.
Argento zabiera nas do krainy baśni dla dorosłych.
Swój film ubiera w wysmakowaną, nasyconą kolorami surrealistyczną stylistykę wykorzystującą wzorzyste scenografie i kolorowe oświetlenie.
Dzieło włoskiego reżysera przedstawiło mi zespół Goblin, który dostarczył niesamowicie klimatyczny soundtrack. Jedyne, do czego można się przyczepić to fakt, że składa się on tylko z czterech utworów, z czego jeden jest potwornie nadużywany.
Główna bohaterka jest przybyszem z innego kraju i natychmiast trafia na trop tajemnicy. Jest to motyw często występujący w giallo, czyli włoskich kryminałach, z których zresztą "Suspiria" czerpie to i owo.
Fabularnie film jest prosty, a miejscami wręcz naiwny. Na pewno nie jest to coś, co stoi tu na pierwszym planie. Niemniej jednak widz angażuje się w tajemnicę, której strzeże nienamacalne, wszechwiedzące i wszechobecne zło.
Suzy wygląda trochę jak ta "dobra księżniczka z bajki", jednak brakuje jej charakteru, a film nawet w pewnym momencie usuwa ją na bok. Mocno kontrastuje ona z ekscentrycznymi, przerysowanymi postaciami na drugim planie.
Morderstwa w filmie są krwawe i niezwykle brutalne, ale ukazane zostają w piękny, artystyczny sposób. Zabijanie u Argentego jest sztuką.
Dzięki temu wszystkiemu "Suspiria" jest w pewnym stopniu taką groteskową wersją "Alicji w Krainie Czarów".
To obraz baśniowy i oniryczny, mający swoje bezsensowne momenty, ale będący pomysłowym i nieprzewidywalnym. Takim, jakimi są senne koszmary.
Film posiada jednak pewną znaczącą wadę. Finałowa scena jest błyskawiczna i rozegrana zupełnie bez pomysłu. Wszystko dzieje się tak szybko, że nie ma tu mowy o jakimkolwiek budowaniu napięcia.
"Suspiria" to specyficzne kino. Najważniejszy jest tutaj klimat i strona wizualna - jeżeli to widza nie kupi, seans będzie dla niego konsternujący. Scenariusz mimo wszystko kuleje, ale to oniryczna wizja, przypominająca sen i wchodzenie w nią z logiką nie ma żadnego sensu.
To oryginalne kino jak najbardziej godne polecenia.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz