poniedziałek, 29 sierpnia 2016

Czarnoksiężnik II: Armageddon (1993) reż. Anthony Hickox


Co jakieś 600 lat Szatan sprowadza swojego syna - Czarownika - na ziemie podczas zaćmienia księżyca. 
Musi on w ciągu sześciu dni zebrać sześć runicznych kamieni i użyć ich podczas zaćmienia słońca, co poskutkuje uwolnieniem Wielkiego Rogatego z piekła. Przeciwko Czarownikowi stają druidzi, którzy teraz muszą przygotować swoich potomnych do walki...

Często o kontynuacji jakiegoś filmu można powiedzieć - "to już nie to samo" i w przypadku "Czarnoksiężnika" tak niestety jest. 
"Czarnoksiężnik II" wyszedł spod rąk zupełnie innych twórców i nie ma prawie nic wspólnego z "jedynką"... i nawet się tego nie wstydzi.
To wciąż kiczowaty horror, ale w zupełnie innym wykonaniu. 
Ton zrobił się poważniejszy, choć nie wyzbył się czarnego humoru. Hickox (obyty już w horrorze i satanizmie po dwóch częściach "Waxwork" i trzeciej części "Hellraisera") nie bał się zrobić po swojemu, w skutek czego dostajemy dużo mocnych scen, typowych dla reżysera psychodelicznych zbliżeń i obiektywów szerokokątnych. 

Backstory Czarownika uległo całkowitej zmianie (mimo iż to w zasadzie ta sama postać). Wydaje mi się, że "Czarnoksiężnik II" powstał tylko i wyłącznie po to, by Julian Sands swoją zajebistą rolę uczynił... jeszcze bardziej zajebistą. Bo szczerze - całość wydaje się być pretekstem dla teatru jednego aktora. 
Czarownik wciąż  jest tajemniczy, demoniczny i w każdej kolejnej scenie pozbywa się kolejnych osób na niezwykle pomysłowe i groteskowe sposoby. Esencja słów cool i bad-ass. 

O ile zmiana klimatu na mroczniejszy i bardziej groteskowy mi się podobała, tak film stracił te elementy, które czyniły pierwszego "Czarnoksiężnika" tak udanym.
Brakuje jakiegoś charakterystycznego i sympatycznego protagonisty. Redferne i Kassandra to były świetnie napisane postacie z chemią między sobą. Tutaj mamy podstarzałych druidów, którzy są odrobinę pocieszni, i młodych, którzy są zwyczajnie nudni. Do tego dochodzi sztampa o wybrańcach, którzy uczą się posługiwać swoimi cudownymi mocami, a którzy na końcu staną do boju z Synem Szatana. 

Mimo wszystko, "Czarnoksiężnik II" to porządna rozrywka z świetnym czarnym charakterem i ociekająca smakowitym kiczem... po prostu nie tak dobra jak poprzednik.  Dla samego Sandsa warto... zresztą nie wiem po cóż innego ktokolwiek miałby po ten film sięgać.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz