czwartek, 6 października 2016

The Penalty (1920) reż. Wallace Worsley


"The Penalty" opowiada historię Blizzarda - szefa gangu z jedną charakterystyczną cechą - nie ma on nóg. W dzieciństwie został potrącony przez samochód. Młody lekarz przez pomyłkę amputował mu obie nogi.
Po latach, Blizzard znajduje ogłoszenie w gazecie. Pewna artystka poszukuje modela do glinianej rzeźby "Szatan po upadku". Owa dziewczyna okazuje się córką wspomnianego lekarza.
Tak więc, Blizzard wyczekuje sposobności zemsty i szansy na przyszycie dobie nowej pary nóg.

Prawda, że szalone? Film Worsleya to całkiem udana opowieść o krzywdzie i zemście ale, nie oszukujmy się - to teatr jednego aktora. Siłą napędową "The Penalty" jest kreacja Lona Chaneya. Widać, że miał on ogromną frajdę z grania złoczyńcy. Każda jego mina i spojrzenie zdawało się wręcz mówić do widza - O tak, jestem zły i dobrze mi z tym.
Ale postać Blizzarda jest kimś więcej niż szalonym draniem. Chaneyowi udaje się oddać także wrażliwą i tragiczną stronę tejże postaci. Ilość emocji jaką pokazuje jest ogromna.

Dostajemy też zbędny wątek poboczny. Jakiś inspektor wysyła do Blizzarda na przeszpiegi dziewczynę i ta zakochuje się w nim... i nic z tego nie wynika.
Nie rozumiem też sceny,w której Blizzard opowiada o swoim planie. Dostajemy retrospekcję, widzimy strzelaninę, eksplozję, długą, spektakularną scenę... ale to wszystko jest tylko spekulacją bohatera i nie ma tak naprawdę miejsca... więc, po co?

Gdyby nie Chaney, ten film nie byłby tak udany. To jedna z jego najlepszych kreacji, przyćmiewająca nawet Upiora z opery, czy Quasimoda. Nie wspomnę już o niesamowicie bolesnej charakteryzacji opierającej się na wiązaniu nóg z tyłu.
Historia z klimatem, ale nie pozbawiona wad, którą ogląda się z umiarkowanym zainteresowaniem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz