poniedziałek, 24 października 2016

Kolekcja horrorów Universala cz. 7

Ręka Mumii (1940) reż. Christy Cabanne

Jak już wszyscy wiemy "Mumia" z Karloffem też otrzymała miano klasyka i swego czasu również była hitem. Postanowiono na sukcesie tamtego filmu zarobić i stworzyć, w zasadzie, remake i podwaliny pod nową serię... po ośmiu latach.
Tym sposobem powołano do życia  najbardziej rozpoznawalny wizerunek mumii, czyli snujące się topornie zombie, będące z reguły na usługach jakiegoś egipskiego kapłana.

"Ręka..." to film dziwny.
Do Egiptu trafiamy dopiero w drugiej połowie, w pierwszej z kolei raczeni jesteśmy całkiem niezłą komedią. W tle mamy kapłanów z Karnaku, którzy z całych sił bronią grobowca księżniczki Ananki za pomocą mumii - Kharisa. Ich historia została przeniesiona kreska w kreskę z filmu z Karloffem. Wykorzystano nawet te same 'stock-fotage'.

Pomimo całej głupkowatości, seans minął mi przyjemnie. Aktorsko "Ręka..." stoi na przyzwoitym poziomie. George Zucco dostarcza niezły czarny charakter, a sam Kharis wygląda całkiem przyzwoicie.
Jest to jedyny film serii, gdzie Kharisa gra Tom Tyler.

Nie jest jasne, czy "Ręka..." to reboot, sequel czy remake... pozwoliłem sobie użyć tego ostatniego określenia, bowiem wydaje mi się ono najbardziej trafne.
Trwa raptem godzinę i choć wspomniałem, że jest przyjemna - zapewne wiele osób rozczaruje. Jak na film o mumii mało w nim... mumii. Ale, z racji tego, że powstały taśmowo jeszcze 3 sequele, podszedłem do niej jako tylko do wstępu do większej historii. I w sumie, tym właśnie ten film jest.

The Monster and The Girl (1941) reż. Stuart Heisler


Jest to drugi film Paramount w tej kolekcji. Zapewne Universal dostało do niego prawa pewnie za sprawą wypożyczenia masy swoich aktorów. Zabawne jest to, że wielu z nich ma do powiedzenia dosłownie dwa zdania i natychmiast znika.

"The Monster and The Girl" zaczynało się w sposób całkiem przyzwoity.
Proces wrobionego w zabójstwo mężczyzny. W tle gang, większa intryga, a wszystko w konwencji kina noir. Oglądałem to z zaciekawieniem.

Opad szczęki następuje później...

Wspomniany mężczyzna zostaje skazany na karę śmierci. Odwiedza go szalony naukowiec (bo któż by inny) i prosi go o pozwolenie na wykorzystanie jego mózgu w eksperymencie... a ten polega na tym, że George Zucco właduje ludzką mózgownicę do ciała goryla. Tak, goryla!
Ów wielki małpiszon uwalnia się i rusza w miasto dokonać zemsty.

Czytających informuję, że nie robię sobie jaj. Tak wygląda ogólny zarys fabuły tego cudu.
Zaczyna się niepozornie, aż nagle zamienia się w kuriozum.
Trupy padają, członkowie gangu - ci którzy jeszcze żyją - zaczynają panikować (standardowo), a George Zucco ma na wszystko kompletnie wywalone i nie przejmuje się tym, że jego eksperyment lata po mieście i zabija ludzi.

Mamy do czynienia z filmem noir, w dodatku takim traktującym się całkiem poważnie.
Z jednej strony to dość sztampowa opowieść o zemście na gangu/mafii, z drugiej strony... ktoś podczepił pod to transplantację mózgu do ciała cholernego goryla!

Jeśli komukolwiek się ten film uda dorwać (co przyznaje, do łatwych rzeczy nie należało) to może obejrzeć i nawet dobrze się bawić.
Ogląda się przyjemnie, z umiarkowanym zaciekawieniem, ma klimat i absurdalny pomysł do zaoferowania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz