niedziela, 28 sierpnia 2016

Opowieści Niesamowite (1962) reż. Roger Corman

Po małej wpadce, jaką okazał się "Przedwczesny Pogrzeb", Corman postanowił odświeżyć nieco formułę i inspirując się czterema opowiadaniami mistrza, nakręcił trzy-częściową nowelę filmową, pod tytułem "Opowieści niesamowite". Tematem przewodnim wszystkich trzech nowelek jest śmierć... oczywiście!

"Morella"
Segment opowiada o Locke'u. Po śmierci żony pogrążą się w rozpaczy i zapuszcza się w swoim zamczysku. O wszystko wini swoją córkę, Lenorę, do której to zmarła również pałała nienawiścią. Gdy Lenora przybywa do zamku by pojednać się z ojcem dochodzi do tragedii.

Opowiadania niestety nie czytałem, ale na pewno jest lepsze niż ów segment. Fabuła sama w sobie nadawałaby się bardziej na pełnometrażowy film, a nie na krótki 20-minutową nowelkę. Dlatego też większość dialogów to sucha ekspozycja, a akcja pędzi złamanie karku, bo czas goni.

Szkoda ogromna, bo opowieść była depresyjna i  miala w sobie ogromny potencjał. Zasługiwała na większe rozwinięcie.
No i Vincent Price w roli Locke'a miał rezygnację i gniew wyryte na twarzy.

Oglądając to ma się wrażenie, jakby się widziało wstęp i zakończenie, bez przestrzeni pomiędzy.

"Czarny Kot"

Drugi segment to połączenie "Beczki Amontillado" z "Czarnym kotem" właśnie.

Montresor Herringbone to pijak i despota, który do domu wraca tylko, by wyłudzić pieniądze od swojej żony Annabelle. Nienawidzi też kotów. Zataczając się trafia na zebranie sprzedawców wina, gdzie wyzywa Fortunata Luchresiego na pojedynek, opierający się na degustowaniu i rozpoznawaniu win. Po pojedynku Fortunato odprowadza pijanego Montresora do domu i tak zaczyna się jego romans z Annabelle.

W przeciwieństwie do "Morelli", ten segment jest rozpisany idealnie na ok. 30 minut. Łączy w sobie mroczny klimat ciasnych uliczek, zimną psychodelę i sporą dozę humoru. 

Duet Price-Lorre pokazuje, że mają smykałkę nie tylko do horroru, ale i do komedii. Obaj bohaterowie są przerysowani w sam raz pod ekspresyjną grę obu panów.

Na plus warto zaliczyć niecodzienną scenografię. Z zamków przechodzimy na ciasne, brudne ulice. Jest także senny koszmar Montresora z podrzucaniem głowy.

Udane połączenie świetnie oddające klimat każdego z opowiadań.

"Przypadek pana Waldemara"

Powiem bez ogródek - to jest mój ulubiony segment całej noweli. "Opis wypadku z panem Waldemarem" był pierwszym opowiadaniem Poe, które przeczytałem, więc czekałem na jego adaptację z niecierpliwością.

Ernest Waldemar zawiera pewną umowę z hipnotyzerem Carmichaelem. Weźmie on udział w eksperymencie polegającym na tym, że zostanie on zahipnotyzowany w chwili śmierci.

Choć Vincent Price pojawia się i w tym segmencie, pierwsze skrzypce gra Basil Rathbone. Mając zaledwie 25 minut tworzy on  hipnotyczny czarny charakter.

Oczywiście to adaptacja luźna, ale wiernie odwzorowuje pewne elementy opowiadania. "Przypadek pana Waldemara" jest też dowodem na to, że niestety klimatu oddanego słowem i stylem pisania, nie zawsze da się oddać obrazem na taśmie filmowej. Jednakże reżyser zbliża się do atmosfery tajemniczości, którą osnute jest opowiadanie na tyle blisko, że należy mu się pochwała.

Jest to satysfakcjonujący segment, ale również, wolałbym go w formie pełnometrażowego filmu.
"Opowieści Niesamowite" zostawiają lekki niedosyt - brakowało jakieś puenty, która by zawiązała te trzy historie ze sobą - ale i tak jest to film wart polecenia, zwłaszcza gdy lubi się rzeczy typu "Opowieści z krypty". To także powrót do formy po niezbyt udanym "Przedwczesnym pogrzebie".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz