Gdyby Edgar Allan Poe postanowił któregoś dnia napisać komedię to prawdopodobnie wyszłoby mu coś takiego jak "Comedy of Terrors". Jest to jeden z, jak to zwykłem nazywać, wyrobów Cormanopodobnych - tj. filmów, które starały się naśladować adaptacje Rogera Cormana. Nad filmem, o którym mowa pracowali ludzie współodpowiedzialni za wspomniany cykl.
Przedsiębiorca pogrzebowy Waldo Trumbull i jego pomocnik Felix Gillie robią co mogą by ich interes się kręcił. Zabijają staruszków w okolicy. To jednak nie wystarcza i urzędnik John Black grozi im eksmisją, jeżeli ci nie spłacą swoich długów. Panowie postanawiają "upiec dwie pieczenie na jednym ogniu". Problem tylko w tym, że pan Black cierpi na katalepsję...
Reżyser Jacques Tourneur zebrał na planie całą ekipę grającą w "Tales of Terror". Sam tytuł jest oczywistym nawiązaniem. Za scenariusz odpowiedzialny był Richard Matheson, który pracował przy prawie wszystkich Cormanowskich adaptacjach E. A. Poe. W filmie użyto także niektórych planów z owych filmów, jak na przykład cmentarz z "Przedwczesnego Pogrzebu".
Vincent Price gra wiecznie spitego Trumbulla, robiąc przy tym mistrzowskie, przerysowane miny. W rolę Gilliego, niezdarnego zbiega o złotym sercu wcielił się Peter Lorre. Basil Rathbone gra pana Blacka, kataleptyka, który ma hyzia na punkcie "Makbeta". W filmie występuje także Joyce Jameson, w roli pani Trumbull, której wydaje się, że umie śpiewać. Ale tylko wydaje. Na dokładkę mamy jeszcze Borisa Karloffa w roli przygłuchego dziadunia Hinchley'a.
Mimo iż sam Roger Corman z "Comedy of terrors" nic wspólnego nie miał, tak estetyka jego filmów jest wszechobecna.
To niezwykle sprawna czarna komedia, bez ani jednego chybionego żartu i z odrobiną slapsticku. Nic, tylko najczystszy ubaw, od początku, po ostatnią sekundę.
To jest Edgar Allan Poe, tylko na wesoło... a to nie jest często spotykane połączenie.
To niezwykle sprawna czarna komedia, bez ani jednego chybionego żartu i z odrobiną slapsticku. Nic, tylko najczystszy ubaw, od początku, po ostatnią sekundę.
To jest Edgar Allan Poe, tylko na wesoło... a to nie jest często spotykane połączenie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz