wtorek, 30 sierpnia 2016

Armia Boga II (1998) reż. Greg Spence

Na kontynuację "Armii Boga" przyszło nam czekać 3 lata i nie miała ona premiery w kinach. Poza Christopherem Walkenem, nikt z dawnej ekipy nie powrócił. Nawet Gregory Widen nie miał jakiegokolwiek wkładu w tworzenie sequela. 
Mam do "Armii Boga II" pewien sentyment, ale jest ona daleka od bycia dobrym filmem.

Poznajemy Valerie Rosales, pielęgniarkę. Pewnego dnia na maskę jej samochodu spada pewien mężczyzna. Po lekkim zamieszaniu zaprzyjaźniają się i całkiem szybko lądują ze sobą w łóżku. Teraz Valerie nosi pół-człowieka, pół-anioła, który ma zakończyć wojnę w niebie na dobre.
W międzyczasie Gabriel zostaje wykopany z piekła przez Szatana, bo ten twierdzi, że "Piekło jest za małe dla nich dwóch".

Jak łatwo się domyślić, fabuła mocno inspiruje się "Terminatorem" i wyrzuca do kosza zakończenie poprzednika. Poważnie, nie mam zielonego pojęcia jak "dwójka" ma się do poprzedniego filmu.
Motywy biblijne wciąż odgrywają tutaj istotną rolę, ale wszystko jest wyłożone dokładnie tak samo jak w filmie Jamesa Camerona. 

Gabriel powraca... co ni w dupę nie ma żadnego sensu. Szatan wypowiada fajnie brzmiącą kwestie i wypuszcza go z Piekła... bo film potrzebuje złoczyńcy. Temat później nie jest w ogóle roztrząsany.

Pod względem klimatu nie zmieniło się tak dużo, a nawet pokazano nam nieco więcej tego uniwersum. Dane nam jest zobaczyć starcia pomiędzy aniołami na Ziemi, a nawet Raj... zamieniony przez ludzi na jeden wielki las rur i kominów. I choć to ciekawa symbolika, to zawsze mnie zastanawiało jakim cudem Valerie i Danyael się tam przenieśli. I jak później Valerie się stamtąd wydostała?


Walken wciąż świetnie się bawi w roli upadłego Anioła i znów mamy dużo humoru za jego sprawą. Sceny z komputerem i radiem są genialne.
Reszta aktorów spisała się znośnie. Russel Wong jako Danyael wydawał mi się bezbarwny... nawet bardziej niż troszkę.

Finał wypada za to mocno nierówno. Po części jest całkiem interesujący, a po części cholernie naciągany i marnujący potencjał. Wrzucają do filmu postać Michała Archanioła i nie robią z nią niczego... trochę przykre.

"Armia Boga II" ma swoje dobre i złe momenty. Dużo tu klimatu typowych VHS-iaków lat 90-tych. Dużo tu "zrzynek", luki fabularne są dość spore, a niespójność względem "jedynki" razi niesamowicie. 
Mimo wszystko, mam pewną sympatię do tego filmu, ale dla fanów pierwszej "Armii Boga" to będzie spore rozczarowanie.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz